No po co?
Dla kogo?
Warto? Warto było? Warto?
Może czas przemyśleć priorytety po raz (hmm...) pierwszy (?). Może czas zacząć budować zamiast rozwalać. Może czas dorosnąć. Wziąć się w garść. Zdecydować kim jestem. Rozdwojenie jaźni? Ależ to jest poczwórna osobowość. Conajmniej poczwórna.
Zadbane dłonie, paznokcie. Modne ciuchy. Ułożone włosy. Biżuteria. Całkiem spójny i ładny wizerunek. Ale po co? Po co to wszystko? Po co mi to? Przecież równie dobrze mogę iść spać. Nieumyta, nieubrana i w niezbyt reprezentacyjnym stanie. Bo we śnie nikt człowieka nie ogląda raczej. Nie mnie przynajmniej. Chyba że nocuję u kogoś. Ale to się rzadko zdarza. Po co być ładną i uśmiechniętą, i zadbaną, i fajną? Przecież spanie jest tańsze i łatwiejsze. Po co się starać? Nie warto. Ale paznokcie maluję i tak. Włosy układam. I trwonię kasę na ciuchy. Chociaż wiem, że nie warto. Nic nie warto. Żyć nie warto.
szybkie spojrzenie
urwane w pół słowa
lekkie wiatru tchnienie
później cisza grobowa
i uśmiech smutny
ledwo dostrzegalny
błysk w oku okrutny
i cios pożegnalny
Never
lato
lato ma zapach deszczu
powietrza po burzy
krople deszczu
na rozgrzanym ciele
muśniętym słońcem
gorący piasek pod stopami
spacer po rosie
oddech wolności
Never
Boję się. Boję się wszystkiego. Tak bardzo się boję. Boję się jutra. Muszę komuś o tym powiedzieć. Ale i tak nikt nie zrozumie. Więc po co? Czy to nie mogłoby się już skończyć? Albo chociaż poudawajmy, że wszystko ok.
Never
- Fakt, moja żona jest dość dobrze zbudowana, ale to dlatego, że cierpi na rzadką chorobę.
- Ach tak, przykro mi... Co to za choroba?
- Bulimia Alzheimera: obżera się jak szalona, ale zapomina zwrócić.
Never